To wasza wina mówią chłopcy
w czarnych i brunatnych koszulach
nie dochowałyście czujności zamieniłyście
pochodnie na neony
mundury na cekiny
waszym wieczorowym sukienkom
brakuje kieszeni gdzie palce
mogłyby czule
zaciskać się na spuście
a jednak klucze sterczą
z waszych zamkniętych pobielałych dłoni
same widzicie:
jak moglibyśmy żyć
bez wzajemnie gwarantowanego zniszczenia
kiedy świat jest pełen
ludzi takich jak my?
same rozumiecie
musimy to robić:
po roztańczonej Europie
krążą już widma ojców
carów kaiserów
führerów
więc palić tęcze golić brody
zdjąć sukienki
niech przejeżdżając
czują się jak w domu
– czyli po polsku „wyszukane”. Wrażenia, spostrzeżenia, okruchy inspiracji. Z książek, ze świata, z wnętrza mojej głowy.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiersze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiersze. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 16 września 2019
wtorek, 17 lipca 2018
wtorek, 4 kwietnia 2017
Whoiku
W ostatni weekend w Krakowie odbyła się druga edycja Whomanikonu – zlotu miłośników Doctora Who. Wśród prelekcji, dyskusji panelowych i szeregu innych atrakcji znalazło się miejsce na wystawę twórczości fanowskiej, na tej zaś wystawie: na kilka moich wierszy.
To w sumie dobra okazja (podobnie jak zbliżający się powrót serialu na antenę), żeby przypomnieć cykl haiku, który napisałem, inspirując się dziewiątym sezonem. Trzynaście wierszy do przeczytania pod linkiem:
http://gallifrey.pl/doktor-haiku-sezon-dziewiaty-w-trzydziestu-dziewieciu-wersach/
To w sumie dobra okazja (podobnie jak zbliżający się powrót serialu na antenę), żeby przypomnieć cykl haiku, który napisałem, inspirując się dziewiątym sezonem. Trzynaście wierszy do przeczytania pod linkiem:
http://gallifrey.pl/doktor-haiku-sezon-dziewiaty-w-trzydziestu-dziewieciu-wersach/
niedziela, 26 marca 2017
Sygin w MULTImediach
Jak zwykle jestem beznadziejny w informowaniu tutaj o swoich tekstach. Nadrabiam jednak z zaledwie tygodniowym opóźnieniem:
otóż w zeszłą niedzielę swoją premierę miał pierwszy numer kwartalnika MULTImedia – czasopisma kulturalnego pełnego poezji, prozy, krytyki wszelakiej, sztuk wizualnych i muzyki.
W tym zalewie dobra znajduje się także mój osnuty na motywach mitologicznych wiersz pod tytułem Sygin. Gorąco zachęcam do jego lektury, no i zapoznania się z resztą numeru.
otóż w zeszłą niedzielę swoją premierę miał pierwszy numer kwartalnika MULTImedia – czasopisma kulturalnego pełnego poezji, prozy, krytyki wszelakiej, sztuk wizualnych i muzyki.
W tym zalewie dobra znajduje się także mój osnuty na motywach mitologicznych wiersz pod tytułem Sygin. Gorąco zachęcam do jego lektury, no i zapoznania się z resztą numeru.
wtorek, 28 lutego 2017
Pan Antek
Stałem na przystanku,
kiedy podszedł pan Antek
z koleżanką
i psem.
Pan Antek był budowlańcem
i chyba
chciał wysępić papierosy.
Lubił horrory, ale czytał też kiedyś
jednego filozofa, który stwierdził,
że ma pewność tylko swojego
istnienia,
a reszta może nie być naprawdę.
Równie dobrze tylko pan Antek
mógłby istnieć naprawdę,
a jego koleżanka i wszyscy dookoła
mogliby być tylko w jego wyobraźni.
Pan Antek stwierdził, że coś w tym
jest.
Powiedział, że widać, że jestem
studentem,
bo jestem taki sztywny i wyprostowany.
Koleżanka pana Antka stwierdziła,
że sam jest sztywny.
Denerwowała się, że nie zdążą na
autobus,
ale poszła kupić te papierosy.
„Strasznie nerwowa jest,”
powiedział pan Antek.
Potem wróciła.
Przyjechał ich autobus.
To była rzeczowa kobieta.
Myślę, że dobrze się uzupełniali, bo pan Antek
to musi sobie cały świat
wyobrażać.
* * *
Oryginalna data publikacji: 30 maja 2014
wyobrażać.
* * *
Oryginalna data publikacji: 30 maja 2014
wtorek, 21 lutego 2017
Rosjanie
ojciec
siadał ciężko
kładł rękę na stole
mówił
że będzie wojna
że przyjdą Rosjanie
nie przyszli
myślę
że było mu nawet
trochę przykro
siadał ciężko
kładł rękę na stole
mówił
że będzie wojna
że przyjdą Rosjanie
nie przyszli
myślę
że było mu nawet
trochę przykro
wtorek, 14 lutego 2017
M. Ondaatje, Zbieracz cynamonu
Gdybym był zbieraczem cynamonu
najechałbym twoje łoże
zostawił żółty pył z kory
na twojej poduszce.
Zapach unosiłby się z twych ramion i piersi
nie mogłabyś tak przejść przez targ
by fach moich palców
nie niósł się za tobą. Ślepcy
stawaliby wpół kroku pewni kogo napotkali
mimo twych licznych kąpieli
pod rynną, w monsunie.
Tu u szczytu uda
na gładkim pastwisku
w sąsiedztwie twych włosów
w bruździe biegnącej
wzdłuż pleców. Na kostce.
Wśród obcych będziesz zwana
żoną zbieracza cynamonu.
Przed ślubem ledwie wolno mi było
na ciebie spojrzeć,
a nigdy dotknąć
– strzeżonej przez czujną matkę, braci-zabijaków.
Nurzałem ręce
w szafranie, okrywałem
je smolnym dymem,
pomagałem bartnikom…
Raz, gdy pływaliśmy,
dotknąłem cię pod wodą
i nasze ciała zachowały wolność,
mogłaś mnie objąć ślepa na mój zapach.
Wdrapałaś się na brzeg, powiedziałaś
Tak możesz dotykać innych kobiet
żony ścinacza trawy, córki wypalacza wapna.
Szukałaś na ramionach
brakującej woni
i wiedziałaś
to żadna przyjemność
być córką wypalacza wapna
zostawioną bez zmazy
jakby kochaną w milczeniu
jakby zranioną bez rozkoszy blizny.
Przytknęłaś
brzuch do mych dłoni
na suchym powietrzu i rzekłaś
jestem żoną
zbieracza cynamonu. Wdychajcie mój zapach.
* * *
Tłumaczenie sporządzone na Warsztaty Przekładu Poetyckiego, które odbywają się w Krakowie w ramach Festiwalu Miłosza.
najechałbym twoje łoże
zostawił żółty pył z kory
na twojej poduszce.
Zapach unosiłby się z twych ramion i piersi
nie mogłabyś tak przejść przez targ
by fach moich palców
nie niósł się za tobą. Ślepcy
stawaliby wpół kroku pewni kogo napotkali
mimo twych licznych kąpieli
pod rynną, w monsunie.
Tu u szczytu uda
na gładkim pastwisku
w sąsiedztwie twych włosów
w bruździe biegnącej
wzdłuż pleców. Na kostce.
Wśród obcych będziesz zwana
żoną zbieracza cynamonu.
Przed ślubem ledwie wolno mi było
na ciebie spojrzeć,
a nigdy dotknąć
– strzeżonej przez czujną matkę, braci-zabijaków.
Nurzałem ręce
w szafranie, okrywałem
je smolnym dymem,
pomagałem bartnikom…
Raz, gdy pływaliśmy,
dotknąłem cię pod wodą
i nasze ciała zachowały wolność,
mogłaś mnie objąć ślepa na mój zapach.
Wdrapałaś się na brzeg, powiedziałaś
Tak możesz dotykać innych kobiet
żony ścinacza trawy, córki wypalacza wapna.
Szukałaś na ramionach
brakującej woni
i wiedziałaś
to żadna przyjemność
być córką wypalacza wapna
zostawioną bez zmazy
jakby kochaną w milczeniu
jakby zranioną bez rozkoszy blizny.
Przytknęłaś
brzuch do mych dłoni
na suchym powietrzu i rzekłaś
jestem żoną
zbieracza cynamonu. Wdychajcie mój zapach.
* * *
Tłumaczenie sporządzone na Warsztaty Przekładu Poetyckiego, które odbywają się w Krakowie w ramach Festiwalu Miłosza.
wtorek, 7 lutego 2017
Koci optymizm
Dla Dusi – kociej optymistki
* * *
Dostałam wczoraj tuńczyka –
O, jak szczęśliwy to dzień!
Myśl ta z mej głowy nie znika,
Że mogłam tuńczyka zjeść.
Dostałam wczoraj tuńczyka –
Lecz znikła z żołądka już treść.
Dziś drżenie me serce przenika:
Czy będę tuńczyka znów jeść?
Dostałam dzisiaj tuńczyka –
Z radości okrzyk chcę wznieść;
Z tego wszak jasno wynika:
Już zawsze będę go jeść!
* * *
Oryginalna data publikacji: 30 marca 2015
* * *
Dostałam wczoraj tuńczyka –
O, jak szczęśliwy to dzień!
Myśl ta z mej głowy nie znika,
Że mogłam tuńczyka zjeść.
Dostałam wczoraj tuńczyka –
Lecz znikła z żołądka już treść.
Dziś drżenie me serce przenika:
Czy będę tuńczyka znów jeść?
Dostałam dzisiaj tuńczyka –
Z radości okrzyk chcę wznieść;
Z tego wszak jasno wynika:
Już zawsze będę go jeść!
* * *
Oryginalna data publikacji: 30 marca 2015
wtorek, 29 listopada 2016
Haiku VI
Haiku krakowskie
na bladym niebie
płoną światła żurawi
– ranek, woń smogu
* * *
Napisałem ten wiersz w zeszłym tygodniu, kiedy zanieczyszczenie powietrza sięgało 300% normy – a teraz już jest ledwie zapisem minionej chwili (tym w sumie powinno być chyba każde haiku?). Śnieg pięknie oczyścił powietrze. Więc cóż, chyba nie pozostaje mi nic innego, jak napisać kolejny wiersz.
P.S. Zdjęcie nie z tego dnia i bez widoku, który zainspirował dzisiejsze haiku, ale jest smog, więc pasuje.
wtorek, 22 listopada 2016
Alchemia
dla P.S.
To ten nóż, który drapie
odsłonięty nerw
w twoich wewnętrznych
czasoprzestrzeniach,
najlepiej zmienia się w mosiądz: w klucz sunący
po strunie fortepianu.
To ten nóż, który drapie
odsłonięty nerw
w twoich wewnętrznych
czasoprzestrzeniach,
najlepiej zmienia się w mosiądz: w klucz sunący
po strunie fortepianu.
Bełk, 11.11.2016
* * *
Zrobiłem sobie ostatnio przerwę w wierszowych wtorkach – w moim życiu dużo się zmieniało, nie miałem tyle czasu na pisanie codziennych wierszy. Czułem też, że nie mam nic, czym naprawdę mógłbym się podzielić, a nie chciałem wrzucać byle czego tylko po to, żeby było. Nie o to chodzi w tym projekcie. To również zapowiedź na przyszłość: luki mogą się zdarzać.
Był ostatnio taki czas, kiedy świat mnie smucił i przerażał. I wtedy przypomniałem sobie, jak dużo znaczy dla mnie Doctor Who, o tym wszystkim, co dla mnie symbolizuje. Kiedy później zabrałem się za oglądanie Class, [SPOILER ALERT] dźwięk TARDIS sprawił, że łzy napłynęły mi do oczu.
You don’t just give up. You don’t just let things happen. You make a stand. You say “no”! You have the guts to do what's right when everyone else just runs away!
wtorek, 18 października 2016
Wierszowy wtorek. Regeneracja
mój ulubiony Doktor
żyje przez kilka sekund
czasem jego sekret wyjawia się przedwcześnie
wtedy umiera zanim się narodzi
wraca co kilka lat gdy jego twarz
jest złotą skrzącą chmurą
czystej potencjalności
gdy może być każdym nawet twoją babcią
a ja zawisam w oczeki
waniu
na szczycie górskiej kolejki
wolny od siły ciążenia
póki spojrzenie w dół
nie złamie kruchej tafli
funkcji falowej
wtedy znów się obudzę
w jedynym z możliwych światów
lecz jeszcze nie teraz
żyje przez kilka sekund
czasem jego sekret wyjawia się przedwcześnie
wtedy umiera zanim się narodzi
wraca co kilka lat gdy jego twarz
jest złotą skrzącą chmurą
czystej potencjalności
gdy może być każdym nawet twoją babcią
a ja zawisam w oczeki
waniu
na szczycie górskiej kolejki
wolny od siły ciążenia
póki spojrzenie w dół
nie złamie kruchej tafli
funkcji falowej
wtedy znów się obudzę
w jedynym z możliwych światów
lecz jeszcze nie teraz
wtorek, 11 października 2016
wtorek, 4 października 2016
Wierszowy wtorek. Missed connection
na początku wziąłem cię
za sikorkę teraz wiem
byłeś pierwiosnkiem
albo piecuszkiem
gdy cię podniosłem
z ziemi otwarłeś dzióbek
a czarne oko patrzyło
uparcie nie rozumiałem
rozglądałem się tylko szukając
pomocy
a kiedy znowu spojrzałem
już cię nie było
twoja główka opadła
lekka jak kamień
twoja główka opadła
lekka jak kamień
bagaż który zostawiłeś
złożyłem w trawie
nie mam pretensji że zetknęliśmy się
tylko przelotnie wiem
nasze spojrzenia zawsze krzyżują się
między wzgórzami czaszek
potem wstydliwie
odwracamy wzrok
między wzgórzami czaszek
potem wstydliwie
odwracamy wzrok
daj tylko znać czy dotarłeś
gdzie miałeś dotrzeć
wtorek, 27 września 2016
Wierszowy wtorek. Haiku V
Haiku wrześniowe
wilgoć w powietrzu
dreszcz chwyta mnie za barki
– prześniłem lato
wilgoć w powietrzu
dreszcz chwyta mnie za barki
– prześniłem lato
wtorek, 20 września 2016
Wierszowy wtorek. Ch. Simic, Sklep z odzieżą używaną
Duży wybór przeszłych żyć:
Przebieraj w nich do woli,
Szukając tego, które dobrze leży,
Czyste, świeżo wyprasowane
Choć z przetartym kołnierzykiem.
Odziany w czerń manekin
Czeka przy drzwiach, by cię obsłużyć.
Przyszpila cię wzrokiem.
Jego wąsik jakby rysowany
Czubkiem zgasłego cygara.
Wieże spodni się krzywią,
Gdy próbujesz uciec,
Kapelusze zmarłych toczą się
Po podłodze, spiesząc,
By odprowadzić cię za drzwi.
* * *
Tłumaczenie sporządzone na Warsztaty Przekładu Poetyckiego, które odbywają się w Krakowie w ramach Festiwalu Miłosza.
Simic nauczył mnie, że poezja niekoniecznie musi być na serio – może być zabawna, dziwna, śmieszna i nic się nie stanie, poetycka policja nie przyjdzie, by relegować ją na półkę z wierszykami dla dzieci.
Przebieraj w nich do woli,
Szukając tego, które dobrze leży,
Czyste, świeżo wyprasowane
Choć z przetartym kołnierzykiem.
Odziany w czerń manekin
Czeka przy drzwiach, by cię obsłużyć.
Przyszpila cię wzrokiem.
Jego wąsik jakby rysowany
Czubkiem zgasłego cygara.
Wieże spodni się krzywią,
Gdy próbujesz uciec,
Kapelusze zmarłych toczą się
Po podłodze, spiesząc,
By odprowadzić cię za drzwi.
* * *
Tłumaczenie sporządzone na Warsztaty Przekładu Poetyckiego, które odbywają się w Krakowie w ramach Festiwalu Miłosza.
Simic nauczył mnie, że poezja niekoniecznie musi być na serio – może być zabawna, dziwna, śmieszna i nic się nie stanie, poetycka policja nie przyjdzie, by relegować ją na półkę z wierszykami dla dzieci.
środa, 14 września 2016
WIDMA
Z pewnym opóźnieniem donoszę, że w czerwcu ukazał się drugi numer WIDM – wydawanego przez Massolit czasopisma promującego współczesną poezję polską i amerykańską. W środku, obok wielu znamienitych tekstów, znalazły się również moje tłumaczenia wierszy Thei Brown. Wszystkich pasjonatów poezji współczesnej zachęcam do zapoznania się – część tekstów można przeczytać na stronie internetowej pisma.
wtorek, 13 września 2016
Wierszowy wtorek. Limeryki
1. Żył był listonosz w Trieście,
Co lubił tarzać się w cieście.
Podczas urodzin mera
Do tortu wskoczył, przechera,
Siejąc zgorszenie w mieście.
2. Pewien emeryt z Brunszwiku
Miał limeryków bez liku.
Lecz sylab nie liczył,
Sąsiadów indyczył,
Aż zniknął emeryt z Brunszwiku.
3. Żyła raz Polka w Tangierze –
w gorączkę wpędzało ją zwierzę;
leżąc na łóżku
krzyczała w poduszkę:
„O rety, świnka mnie bierze!”
I ten, który zaczął mój krótki flirt z limerykami, zanotowany na marginesie podczas którychś zajęć na anglistyce:
4. There lived a drag queen in Chester
Who met an imposing molester.
She ripped off his balls
And fed them to gulls
And he never again did her pester.
I ten, który zaczął mój krótki flirt z limerykami, zanotowany na marginesie podczas którychś zajęć na anglistyce:
4. There lived a drag queen in Chester
Who met an imposing molester.
She ripped off his balls
And fed them to gulls
And he never again did her pester.
wtorek, 6 września 2016
Wierszowy wtorek. Haiku IV
Przeleciał gołąb
– kotka tęskniła za nim
jeszcze przez chwilę
* * *
Różne życiowe okoliczności sprawiają, że trochę ciężko mi idzie ostatnio z wierszami, do tego stopnia, że w moim notesie pojawiają się nawet tygodniowe luki. Ale tak też czasem bywa – najważniejsze, żeby nie dokonywać z tego powodu mentalnego samobiczowania, tylko zaakceptować fakt, że człowiek nie zawsze ma siły na bycie twórczym. A zresztą – czasem przestoje spowodowane są tym, że wracam do dawniejszych tekstów. Mam kilka dłuższych wierszy, które muszą jeszcze wprawdzie dojrzeć, ale za jakiś czas pewnie się tu pokażą. Mam też trochę prozy. Może i ona się pokaże?
W ramach dodatku wrzucam cytat z czytanych właśnie Wykładów amerykańskich Calvina. Bardzo zgrabnie ujmuje to, jak myślę o pisaniu poezji i prozy, i jak chciałbym pisać:
– kotka tęskniła za nim
jeszcze przez chwilę
* * *
Różne życiowe okoliczności sprawiają, że trochę ciężko mi idzie ostatnio z wierszami, do tego stopnia, że w moim notesie pojawiają się nawet tygodniowe luki. Ale tak też czasem bywa – najważniejsze, żeby nie dokonywać z tego powodu mentalnego samobiczowania, tylko zaakceptować fakt, że człowiek nie zawsze ma siły na bycie twórczym. A zresztą – czasem przestoje spowodowane są tym, że wracam do dawniejszych tekstów. Mam kilka dłuższych wierszy, które muszą jeszcze wprawdzie dojrzeć, ale za jakiś czas pewnie się tu pokażą. Mam też trochę prozy. Może i ona się pokaże?
W ramach dodatku wrzucam cytat z czytanych właśnie Wykładów amerykańskich Calvina. Bardzo zgrabnie ujmuje to, jak myślę o pisaniu poezji i prozy, i jak chciałbym pisać:
Powodzenie tak wiersza, jak prozy polega na szczęśliwym doborze środków ekspresji, co niekiedy udaje się osiągnąć w nieoczekiwanym przebłysku intuicji, ale co z reguły zakłada cierpliwe poszukiwanie mot juste, tak aby każde słowo stało się nie do zastąpienia, a zestrojenie dźwięków i myśli stwarzało obraz sugestywny i gęsty. Jestem przekonany, że pisanie prozy nie powinno się różnić od pisania wierszy, w obu przypadkach pisanie jest poszukiwaniem właściwej ekspresji, niezrównanej, gęstej, zwięzłej, znaczącej.
wtorek, 30 sierpnia 2016
Wierszowy wtorek. LARPoezja
Nieco ponad miesiąc temu brałem udział w LARP-ie (improwizowanej zabawie z wcielaniem się w role – tutaj więcej informacji) opowiadającym mniej więcej trzydziestoletnią, rozpoczynającą się jeszcze za komuny historię grupy poetów / grupy poetyckiej (u nas zdecydowanie wyszło bardziej to pierwsze). Nieco wcześniej miałem okazję podejrzeć, jak takie środowiska wyglądają, więc zapisałem się z ochotą – zwłaszcza że istotną częścią miało być czytanie wierszy. Organizatorzy dopuszczali pożyczanie sobie na potrzeby gry utworów znanych poetów, ale można też było samemu coś napisać (lub skorzystać z opartego na nagłówkach z gazet generatora poezji). Łatwo się domyślić, z której opcji postanowiłem skorzystać.
Mój bohater w tej nieco gorzkiej ostatecznie historii dawnych uraz i nigdy do końca nie zrealizowanych planów nie napisał ostatecznie żadnego wiersza. Dlatego wrzucam efekty tej poetyckiej zabawy tutaj, jako pamiątkę po miłym doświadczeniu. Poniższe wiersze pisałem jako celowo złe pastisze poezji nowofalowej, szczególnie czytanego akurat wówczas Ryszarda Krynickiego (któremu ukradłem nawet początek wiersza – mam nadzieję, że mi wybaczy, ogromnie cenię jego twórczość). Mam nadzieję, że uśmiechniecie się tak jak ja przy pisaniu. A jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję zagrać w On go spoliczkował! – nie wahajcie się.
* * *
I
język to dzikie
mięso mielone
w maszynce Dziejów
bierzcie i
jedzcie z tego
wszyscy
*
ZOMO
„Nam strzelać nie kazano”
– a im tak
*
Prasówka
codziennie rano
świeża dostawa
wiadomości drugiej świeżości
groch z kapustą
kłębi się czarno
na białym obrusie szpalty
żujemy ostrożnie
by nie zgrzytnęło między zębami
niespodziewanie twarde
ziarno prawdy
Mój bohater w tej nieco gorzkiej ostatecznie historii dawnych uraz i nigdy do końca nie zrealizowanych planów nie napisał ostatecznie żadnego wiersza. Dlatego wrzucam efekty tej poetyckiej zabawy tutaj, jako pamiątkę po miłym doświadczeniu. Poniższe wiersze pisałem jako celowo złe pastisze poezji nowofalowej, szczególnie czytanego akurat wówczas Ryszarda Krynickiego (któremu ukradłem nawet początek wiersza – mam nadzieję, że mi wybaczy, ogromnie cenię jego twórczość). Mam nadzieję, że uśmiechniecie się tak jak ja przy pisaniu. A jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję zagrać w On go spoliczkował! – nie wahajcie się.
* * *
I
język to dzikie
mięso mielone
w maszynce Dziejów
bierzcie i
jedzcie z tego
wszyscy
*
ZOMO
„Nam strzelać nie kazano”
– a im tak
*
Prasówka
codziennie rano
świeża dostawa
wiadomości drugiej świeżości
groch z kapustą
kłębi się czarno
na białym obrusie szpalty
żujemy ostrożnie
by nie zgrzytnęło między zębami
niespodziewanie twarde
ziarno prawdy
wtorek, 23 sierpnia 2016
Wierszowy wtorek. Haiku III
Haiku wędrowne
W podróż, o której
nigdy nam nie opowie,
leci dmuchawiec
* * *
Zeszły tydzień był pełen jeżdżenia, a w tej chwili błądzę po Bieszczadach (planuję posta o 23.00 w przeddzień wyjazdu) – więc dzisiejszy wiersz, choć napisany jeszcze w lipcu, doskonale pasuje do tego, co aktualnie dzieje się w moim życiu.
W podróż, o której
nigdy nam nie opowie,
leci dmuchawiec
* * *
Zeszły tydzień był pełen jeżdżenia, a w tej chwili błądzę po Bieszczadach (planuję posta o 23.00 w przeddzień wyjazdu) – więc dzisiejszy wiersz, choć napisany jeszcze w lipcu, doskonale pasuje do tego, co aktualnie dzieje się w moim życiu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)