piątek, 7 listopada 2014

Przybijam piątkę komiksowi


Aleja Komiksu rozkręciła łańcuszek, w którym należy wskazać pięć komiksów, które poleciłoby się osobie, która na co dzień komiksów nie czyta. Szczytna akcja i z zainteresowaniem czytałem kolejne wpisy – aż tu nagle sam dostałem nominację od Jerzego Łanuszewskiego, który nie wie jeszcze, że tak naprawdę wcale nie znam się na komiksach. Obawiając się negatywnych konsekwencji zerwania łańcuszka (podobno w ciągu 24 godzin od nienapisania posta z Twojego ulubionego komiksu wychodzi mała dziewczynka i rysuje Ci niezmywalne wąsy na twarzy, kiedy śpisz) postanowiłem coś jednak skrobnąć, a zatem: jeśli nie czytasz komiksów, a chcesz zacząć (a także jeśli czytasz albo kiedyś Ci się zdarzyło i chcesz więcej), możesz rozważyć sięgnięcie po następujące pozycje:

1. Grant Morrison i Frank Quitely, All-Star Superman (polskie wydanie: Mucha Comics) – Morrison wie, o co chodzi w superbohaterach, i wie, o co chodzi w Supermanie. Człowiek w Czerwonych Majtkach na Spodniach jest dobry, pomaga ludziom, zapobiega katastrofom i przeżywa niesamowite przygody przez 12 odcinków.

2. Craig Thompson, Blankets. Pod śnieżną kołderką (polskie wydanie: Timof i cisi wspólnicy) – komiksy to nie tylko superbohaterowie. Jeśli lubisz historie obyczajowe, polecam czarno-białą i pięknie narysowaną historię o dorastaniu, miłości i religii.

3. Gabriel Bá i Fabio Moon, Daytripper. Dzień po dniu (polskie wydanie: Mucha Comics) – a może lubisz klimaty troszkę bardziej zakręcone, realizm, ale magiczny: Murakami, a może García Márquez? Jeśli tak, to Daytripper powinien być w sam raz. Jest Ameryka Południowa, jest miłość, marzenia, odrobina poetyckiej melancholii. Jest pomysł, który żal spoilować, więc tego nie zrobię. Oczarowująca rzecz.

4. Neil Gaiman i inni, Sandman: Kraina snów (polskie wydanie: Egmont) – przesuwamy się jeszcze bardziej w stronę fantastyki i trafiamy na literacką gwiazdę, czyli Neila Gaimana. Jeśli znasz i lubisz jego książki albo po prostu masz ochotę na trochę fantastyki, Sandman będzie w sam raz. Wydaje mi się, że trzeci tom to świetne miejsce, żeby zacząć, bo to cztery niezwiązane historie, z których jedna ma koty, jedna przepiękne ilustracje Charlesa Vessa, jedna motywy mitologiczne, a jedna Śmierć. Doskonały przegląd, zanim się zacznie wgryzać głębiej w tę historię.

5. Bill Watterson, Calvin i Hobbes (polskie wydanie: Egmont) – starałem się nie powtarzać komiksów, o których w swoich piątkach wspomnieli już moi bardziej obyci znajomi, ale jeśli chodzi o Calvina i Hobbesa, to muszę się poddać i przyłączyć do Repka. Jeśli lubisz humor lub nie masz zbyt wiele czasu na czytanie, sięgnij po przygody chłopca i jego tygrysa. Pasek (albo 5, bo wciąga) do śniadania i dzień od razu będzie lepszy.

Pozostaje kwestia nominacji do wypełnienia łańcuszka, ponieważ jednak odnoszę wrażenie, że wszyscy moi komiksowi znajomi już to zrobili, pozostaje mi tylko wykonać jakiś nędzny unik. A zatem: nominuję Ciebie. Jeśli lubisz komiksy, masz jakieś ulubione tytuły, które mogliby przeczytać również inni, znający komiksy i nieznający: wspomnij o nich na blogu, na fejsie albo gdziekolwiek indziej. Komiksy dobra rzecz.