– czyli po polsku „wyszukane”. Wrażenia, spostrzeżenia, okruchy inspiracji. Z książek, ze świata, z wnętrza mojej głowy.
czwartek, 30 sierpnia 2012
Tydzień z Doktorem, dzień 5: Planet of the Ood
UWAGA: zawiera link do TV Tropes.
Doktor i jego towarzyszka trafiają na rodzimą planetę Oodów – przypominających Cthulhu (uważam, że to jedna z najlepszych ras w Doctorze Who i wyraz geniuszu Russella T. Daviesa) obcych, którzy są „naturalnie” przystosowani do służenia innym – która jest obecnie ośrodkiem dystrybucji tych stworzeń. Jednak firma handlująca Oodami boryka się z problemami: obcy doznają ataków szału i zabijają swoich właścicieli. Doktor oczywiście pakuje się w sam środek kłopotów, mając nadzieję przy okazji pomóc Oodom (których spotkał już wcześniej, w 2. sezonie).
Ten odcinek to dobra okazja, żeby powiedzieć o roli, jaką w życiu Doktora odgrywają jego towarzyszki i (rzadziej) towarzysze. W czwartym sezonie z Doktorem podróżuje Donna Noble, moim zdaniem najciekawsza ze stałych bohaterek, które dotrzymują mu towarzystwa w Nowej Serii (nie uwzględniam tutaj tych, które pojawiają się jednorazowo lub tylko okazjonalnie). Sporą rolę odgrywa w tym zapewne zmiana typu relacji, jaki ich wiąże. Donna zdecydowanie nie jest zainteresowana Doktorem jako potencjalnym partnerem, natomiast podobnie jak on jest samotna – dzięki czemu rozwija się między nimi silna przyjaźń. Poza tym bohaterka ta, która początkowo wydaje się dość jednowymiarowa – głośna, kłótliwa i wyszczekana (a przy tym niezwykle zabawna, w dużej mierze dzięki komediowym doświadczeniom Catherine Tate) – stopniowo odsłania drugie oblicze osoby niepewnej swojej wartości (co w pewnej mierze wynika z tego, że nie może znaleźć stałej pracy; kto z nas tego nie przeżył...) i miejsca w świecie, później zaś zmienia się stopniowo w osobę bardziej pewną siebie, a przy tym ofiarną i bohaterską (co tylko czyni zakończenie jej wątku bardziej tragicznym...).
Ale wracając do towarzyszek w ogóle – w tym sezonie Dziesiąty Doktor staje się bohaterem iście bajronicznym (choć ta cecha jest obecna w postaci Doktora w ogóle, a Dziesiątego w szczególności, to tutaj osiąga wyjątkowo wysokie stężenie). Czasami ze względu na to popełnia też błędy w ocenie sytuacji. W takich momentach to właśnie osoby z nim podróżujące zwracają jego uwagę na problemy albo przywołują go do porządku. Donna musi tego dokonać już podczas pierwszego swojego pojawienia się, jeszcze przed rozpoczęciem czwartego sezonu, ale później także jej się to zdarza, tak jak w tym odcinku, w którym jako pierwsza zauważa, że Oodowie nie są służącymi, a niewolnikami, i że ich sytuacja wcale nie jest naturalna.
Ta myśl pozwala mi przejść do fabuły odcinka. Jest to jeden z tych przypadków, kiedy Doctor Who próbuje mówić o trudnych sprawach. Najczęściej sięga w takich sytuacjach po sposoby właściwe fantastyce, to znaczy metaforę, choć na ogół nie ma problemów z ich rozszyfrowaniem. Tutaj problem jest ukazany bardzo dosłownie, co nie znaczy, że w sposób uproszczony. W szczególności motywacje biznesmenów handlujących Oodami wydają się złożone i odpowiadające tym, którymi kierowali się historyczni kolonizatorzy: z jednej strony mamy chęć zysku, z drugiej przeświadczenie, że czynią dobrze, przynosząc Oodom cywilizację i znajdując im zajęcie. W końcu, parafrazując wypowiedź jednego z bohaterów, „gdyby nie chcieli służyć, to by się bronili”. Niezwykle dziwna wydaje się myśl, że po zniesieniu niewolnictwa ludzkość potrafiła stopniowo do niego powrócić (odcinek Planet of the Ood rozgrywa się w roku 4126), ale w jakiś sposób tłumaczy to wzmianka Doktora o ludziach, którzy współcześnie pracują niemalże niewolniczo na przykład przy wyrobie odzieży. W ten sposób tematyka odcinka zostaje wyraźnie powiązana z rzeczywistymi problemami. Może się to wydawać nieco łopatologiczne (choć osobiście uważam, że odbywa się bardzo dyskretnie), ale, jak uczy nas TVTropes, niektóre kowadła powinny zostać zrzucone.
Czwarty sezon Doctora Who to moim zdaniem najsolidniejszy sezon ery Russella T. Daviesa – właściwie nie ma tu słabych odcinków (dwuczęściowa historia o Sontaranach jest „zaledwie” przeciętna), a sporo jest perełek, szczególnie w drugiej połowie sezonu (rewelacyjne dwa odcinki Stevena Moffata, wprowadzające postać River Song, przerażający Midnight). Technicznie do czwartego sezonu zaliczają się również cztery odcinki specjalne, wyemitowane w roku 2009, które zwieńczały występ Davida Tennanta w roli Doktora oraz pracę Russella T. Daviesa jako producenta, i wśród nich również trudno się dopatrzyć słabej pozycji, choć ostatni z nich, The End of Time, może być trudny do przełknięcia ze względu na charakterystyczny dla Daviesa bombastyczny styl. Ale te osoby powinny odetchnąć z ulgą, bo wkrótce potem rządy przejął Steven Moffat i zmienił się Doktor, a razem z nim cały serial.
Crowning Moment of Awesome: Silence in the Library/Forest of the Dead
Crowning Moment of Sadness: Turn Left
Crowning Moment of Scary: Midnight
Crowning Moment of Funny: Partners in Crime
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz