William Blake, Tygrys
Tygrze! Tygrze, który płonieszW lasach nocy: czyje dłonie
Nieśmiertelne lub spojrzenie
Spięło straszną tę symetrię?
W niebie czy w czeluści łonie
Powstał oczu twoich płomień?
Czyje dłonie go wznieciły?
Ileż w skrzydłach miał On siły?
Czyja sztuka, czyje ręce
Splotły w supeł twoje serce?
A gdy krew zaczęło tłoczyć,
Czyje straszne dłonie, stopy?
Czyje moce i rzemiosło
Czaszę mózgu twego wzniosło?
Kto go wykuł? Jaki uścisk
Grozę jego w garści skupił?
Gdy się gwiazdy w dół rzuciły,
Łzami niebo nawodniły,
Czyś spodobał się Wielmoży?
Czy Baranka i On stworzył?
Tygrze! Tygrze, który płoniesz
W lasach nocy: czyje dłonie
Nieśmiertelne lub spojrzenie
Spięło straszną twą symetrię?
* * *
Zacząłem ten przekład dwa lata temu zainspirowany zajęciami z Poetry in Translation (które przyczyniły się również do powstania tłumaczeń dwóch wierszy Peake’a oraz Powtórnego Przyjścia Yeatsa). Tygrysem zajmowaliśmy się przez całe zajęcia – doczekał się sporej liczby wersji i to, co tłumacze z nim wyczyniali, jest fascynujące, a czasem również przerażające (zwłaszcza rym „czyjej–symetryjej”, pojawiający się u jednego z nich).
Punktem wyjścia dla mojej wersji była chęć zachowania trocheicznej stopy oryginału (chociaż na zastosowanie rymów męskich już się nie porwałem) i użycie wołacza w otwierającej apostrofie do tytułowego zwierza. „Tygrysie”, zastosowane m.in. przez Barańczaka, wydało mi się nieco zbyt rozlazłe. Z pomocą przyszła mi archaiczna forma „tygr” (tak, ona naprawdę istnieje, i nie, nie chodziło mi o „Tybr”) – nie dość, że pozwoliła stosunkowo łatwo rozwiązać problem, jaki sobie postawiłem, to jeszcze ładnie koresponduje z też dość nietypowym „tygerem” użytym przez Blake’a w tytule oryginału.
Pierwsze trzy zwrotki poszły łatwo, kolejne dwie wymagały długiego namysłu – co parę miesięcy do nich wracałem, za każdym razem ponosząc klęskę. Dopiero parę tygodni temu wreszcie mi się ułożyły, więc wreszcie – z ulgą i nie bez odrobiny dumy – mogę zaprezentować rezultat.