Tekst autorstwa Sigrid Ellis – można go przeczytać po angielsku na jej blogu. Dziękuję autorce za pozwolenie na przekład i publikację.
1. Kiedy miałam jedenaście lat, spędziłam całą lekcję biblioteczną kłócąc się żarliwie z innym uczniem. Kłóciliśmy się o to, czy piosenkarz Boy George jest gejem. Ja twierdziłam, że nie jest, mój kolega – że owszem, jak najbardziej. Zajęłam to stanowisko, bo wychowano mnie w szacunku do wszystkich ludzi i wiedziałam, że słowo „gej” było okropnym wyzwiskiem, najgorszym, czym można być. Nazwać kogoś gejem to potworność, bo bycie gejem to potworność. Szacunek nakazywał więc upierać się, że nikt nie jest gejem.
2. Kiedy jako piętnastolatka przechodziłam w pobliżu szkoły, jacyś chłopcy przejechali obok na rowerach. Jeden krzyknął w moją stronę, nazwał mnie „pieprzoną lesbą”. Muszę przyznać, że byłam zdezorientowana. Szłam sama; w jaki sposób chodzenie samemu było homoseksualne? Ale na jakimś poziomie wiedziałam, że nie oskarżają mnie o kochanie kobiet. Po prostu wykrzykiwali najokropniejszą rzecz, jaka przyszła im do głowy. Najgorszy los ze wszystkich: bycie queer.
3. Z całego dzieciństwa nie przypominam sobie żadnej przemowy żadnego z polityków na temat HIV, AIDS czy jakiegokolwiek innego zagadnienia związanego ze środowiskiem LGBT. Przypominam sobie za to żarty. Bezlitosne, nieustające żarty w każdym możliwym miejscu. Żarty, w których puentą jest queer. Mężczyźni w telewizji odskakujący od siebie, bo zetknęli się pośladkami, a stykanie się pośladkami było homo, a bycie homo to potworność, więc bohaterowie odrzucali samą ideę z odrazą i wzgardą. Nieświadomi niczego kobieciarze umawiali się na randki w ciemno, a żart polegał na tym, że kobieta jest albo brzydka i zdesperowana (kolejna mikroagresja, dzięki), albo zdesperowana i homoseksualna. W końcu domeną kobieciarza jest seks z kobietą, podsuńmy mu więc coś tak nienaturalnego, że to nawet nie kobieta, tylko lesba, haha.
4. Po jakimś czasie homoseksualiści nie służyli już tylko za puentę w dowcipach. Mogli też być zbrodniczymi złoczyńcami.
5. Po jakimś czasie homoseksualiści mogli też ginąć. Tragicznie. Może z powodu desperackiego wstrętu do samych siebie. Albo z powodu ryzykanckiego wstrętu do samych siebie i złych decyzji. Albo, coraz częściej, z powodu wyniszczającej choroby.
6. Jeszcze się nie ujawniłam, kiedy homoseksualistom w mediach pozwolono być dobrymi, tragicznymi i szlachetnymi – jeśli tylko umarli. Oglądałam i pokochałam wszystkie te filmy, wszystkie te seriale. Widziałam każdego wygadanego przyjaciela-geja, przedarłam się przez filmy z lat 30., 40., 50., pełne szyfrów i niedomówień. Ujawnieni homoseksualiści, których znałam, powtarzali raz za razem, że bycie homo NIE JEST najgorszą rzeczą na świecie. Ale nie widziałam dowodów na poparcie ich tezy. Gdziekolwiek spojrzałam, homoseksualiści byli martwi lub umierający, lub stanowili żart śmieszny dlatego, że zbyt odrażający, by brać go na poważnie.
7. A potem się ujawniłam.
8. Miałam głębokie przeświadczenie, że najważniejszą zasadą bycia queer było: „Nie daj się złapać”. Nie: „Nie ujawniaj się” – nie wytrwałam zbyt długo, nie potrafię kłamać, a były wczesne lata 90. i mój uniwersytet organizował manifestacje Queer Nation – tylko „Nie daj się złapać”. Wiedziałam, że mogę powiedzieć prawdę mojej matce, moim dziadkom, moim profesorom, jasne. Ale nie manifestuj swojej homoseksualności publicznie. Nie w centrum handlowym, nie w kinie. Broń Boże w autobusie. Wiedziałam, że świat jest pełen ludzi nieustannie tropiących homoseksualność u innych. Podejrzliwych, czujnych, wiecznie rozglądających się za homoseksualistami. Homoseksualizm był zbrodnią kryjącą się w umyśle obserwującego. Mogłam zostać uznana winną za samo czytanie książki na przystanku; o ile gorsza była moja sytuacja teraz, kiedy faktycznie byłam lesbijką. O ile bardziej musiałam być ostrożna.
9. Kiedy skończyłam dwadzieścia jeden lat, mogłam zacząć chodzić do klubów. Wystrój się, nałóż płaszcz, żeby ukryć ubranie, wgramol się do samochodu z przyjaciółmi, opuść szyby latem, jasne, włącz muzykę, śpiewaj do niej, zamknij okno, gdy z sąsiedniego samochodu lub furgonetki zaczynają sypać się groźby, módl się, by nie pojechali za wami, dojedź do klubu, rozejrzyj się przed zaparkowaniem, żeby sprawdzić, czy nikt nie czai się na parkingu lub na ulicy, schowaj cenne rzeczy w samochodzie, zamknij go, podejdź do klubu. Czekaj w kolejce, śmiejąc się, flirtując, uśmiechając nerwowo, nerwowo przestępując z nogi na nogę, wszystko robiąc z nerwową ekscytacją, bądź wdzięczna za bramkarza obserwującego chodnik, zapłać, wejdź.
Wejdź.
Idź pewnie, odpręż się, odetchnij, odetchnij głęboko i z radością, poczuj zapach dymu i piwa, i potu, nic nie ma znaczenia, bo tutaj – tutaj nikt nie czeka by przyłapać cię na gorącym uczynku bycia lesbijką.
Zdejmij czujność.
Zdejmij czujność i tańcz.
10. Nikt nigdy mnie nie zaatakował na parkingu przed klubem. Moim przyjaciołom wybili szybę w oknie. Innych śledzono, straszono, rzucano butelkami.
11. W którymś momencie świat się zmienił. Część tej zmiany wynika z faktu, że ludzie wierzący, że bycie homoseksualistą to dosłownie najgorsza rzecz, jaką człowiek może zrobić, gorsza niż morderstwo, czują się nieliczni i zagrożeni. I teraz, gdy czują się zagrożeni, nieliczni, mali i bezsilni, przekuwają swoją niepewność i strach w wielkie gesty. Ale dokonana 11 czerwca 2016 roku masakra w klubie Pulse w Orlando, na Florydzie, to nie jednorazowy incydent. To incydent poparty masą mikroagresji prowadzących człowieka do przekonania, że bycie homoseksualistą to dosłownie najgorsza i najohydniejsza rzecz, jaką człowiek może zrobić.
– Dalej sobie ze mną pogrywaj, to podejdę tam i cię pocałuję – powiedział mój kolega z pracy do drugiego kolegi. Groźba jest żartem, wszyscy się śmieją, ale działa, ponieważ bycie gejem jest tak odrażające, że działa jako groźba. Ustawy toaletowe każą nam się bać transseksualnych kobiet, bo to tylko mężczyźni w przebraniu, a wszyscy wiedzą, że mężczyźni przebierają się wyłącznie, by podglądać kobiety. Wiemy to, bo wszyscy widzieliśmy seriale, filmy, skecze SNL. Mężczyźni w przebraniu są śmieszni, bo są odrażający – nie tylko próbują być kobietami, co jest obrzydliwe i śmieszne, bo nikt nie chce być kobietą, ale jeszcze są w tym kiepscy, stanowią brzydkie i niedotykalne kobiety, nikogo nie są w stanie nabrać. Rejestry przestępców seksualnych twierdziły i nadal twierdzą, że bycie gejem to to samo, co bycie pedofilem.
12. Każdy jest bohaterem własnej historii. Każdy jest bohaterem, „tym dobrym” we własnym życiu. Jeśli jakiś człowiek wierzy we wszystkie kłamstwa wpajane przez mikroagresje, jeśli jakiś człowiek wierzy, że wszyscy geje to pedofile, że wszystkie osoby transseksualne to kłamcy i oszuści, jeśli ktoś głęboko wierzy, że bycie homoseksualistą to dosłownie najgorsza i najohydniejsza rzecz, jaką człowiek może zrobić... to co powinien zrobić? Dobry człowiek walczy ze złem. Dobry człowiek przeciwstawia się złoczyńcom. Dobry człowiek przekonuje, krzyczy i błaga, a jeśli nikt nie słucha, dobry człowiek może – z desperacji i gniewu, i pełnego przekonania – chwycić za broń i iść zabijać potwory.
W oczach wielu jestem potworem.
W oczach wielu zasługuję na śmierć.
Ludzie, którzy w to wierzą, którzy mają takie głębokie przekonanie, doszli do takiego stanowiska, bo wszyscy na to pozwalamy. Pozwalamy, by toksyczne poglądy się rozprzestrzeniały. Każda mikroagresja skierowana w stronę nieheteronormatywnych osób pozwala jakiemuś podatnemu i zdezorientowanemu człowiekowi uwierzyć, że to dobrze, właściwie i sprawiedliwie, chcieć mojej śmierci.
13. Byłam przerażona, słysząc wiadomości z Orlando. Ale nie byłam zaskoczona. Chciałabym, by morderstwa osób LGBTQIA mnie zaskakiwały. Ale przez całe życie uznawano mnie za winną bycia lesbijką. Wiem, jak bardzo, jak łatwo, jak bezmyślnie jestem nienawidzona. Nienawidzona nie dlatego, że jestem zła, ale dlatego, że jestem najpotworniejszą, najobrzydliwszą rzeczą, jaką ludzie są w stanie sobie wyobrazić.
14. Strzelec udał się do miejsca bezpieczeństwa, radości i szczęścia. Udał się do miejsca, do którego osoby queerowe udają się, gdy słyszymy, że jesteśmy zbyt queerowi, by pokazywać się gdziekolwiek indziej. Udał się do miejsca, gdzie całe to epatowanie i celebrowanie queerowości byłoby przed nim ukryte. Ten wojowniczy mściciel, dobry człowiek z bronią, o których tyle się słyszy, szukał go. Wziął swoją prawość i poszedł polować na homoseksualistów, których bał się i nienawidził.
15. Zatem co dalej. Jak mamy żyć w świecie, który boi się nas i nienawidzi?
Nie mogę nikogo powstrzymać przed zamordowaniem drugiego człowieka. Nie mam takiej mocy. Ale mówię... „Dość”. Mam dość puszczania mimo uszu żartów i docinków. Nie mogę dłużej biernie tolerować bycia puentą, groźbą, postrachem, ostrzegawczą historią. Mam po prostu... dość.
Nie mogę zapobiec morderstwom w Orlando ani żadnym innym zabójstwom osób nieheteronormatywnych.
Ale nie będę już przyzwalać w milczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz