wtorek, 11 kwietnia 2017

Pocztówka z Norwich. Elm Hill

Ulica-zakładka, liść włożony między kartki. Trzeba chcieć na nią trafić, wiedzieć, w którym miejscu z głównej drogi skręca się w niepozorny zaułek. Koło kościoła kopczyk z okrągłym otworem, tumulus, wejście do faerie. Po prawej, za zakrętem: Elm Hill pełna chylących się ku sobie, tudorskich domów. Piękna jak z obrazka – nic dziwnego, że zagrała w filmie. Tak jak obrazek, dziwnie płaska i jakby zamknięta w szklanej gablocie. Spacerując po niej, można odnieść wrażenie, że to tylko dekoracje, że wystarczyłoby się obrócić, żeby zobaczyć wpatrzone w siebie twarze widzów.  Wszystko jest zaaranżowane, ale trudno sobie wyobrazić, że ktoś pracuje w tutejszych sklepach, dogląda pluszowych niedźwiadków, monet dla numizmatyków, odzieży vintage – że w mieszkaniach powyżej leży wzburzona pościel, gotuje się herbata. Że da się przejść przez malutkie, garbiące się drzwi.

Rozwiązanie tej zagadki kryje się w nazwie. W 1927, kiedy z Elm Hill usuwano slumsy i prowadzono renowacje, holenderska choroba wiązu trafiła na Wyspę. Przetrwały budynki, nie drzewa. Ktokolwiek naprawdę tu mieszkał, odszedł, a my się tylko bawimy. Została ulica-zakładka, liść włożony między kartki.


* * *

Więcej zdjęć z Norwich znajdziecie na moim Instagramie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz