„Nie jesteś swoją pracą. Nie jesteś stanem swojego konta. Nie jesteś swoim samochodem. Nie jesteś zawartością swojego portfela” – mówi Tyler Durden w Fight Club. I rozumiemy, co ma na myśli. Nie jesteśmy tym, co posiadamy, proste. Ale w takim razie… czym jesteśmy? Co to jest „roztańczony pył tego świata”? Z czego się składa? Gdzie dokładnie przebiega granica między tym, co jest, a co nie jest mną? Odpowiadać można różnie. W naszej kulturze, opartej z jednej strony na chrześcijaństwie, z drugiej na greckiej filozofii, popularne jest przeświadczenie o fundamentalnym rozdziale między ciałem a umysłem. Platon, gnostycy, Kartezjusz. „Myślę, więc jestem” – a zatem jestem tym, co myśli. Ciało może być snem albo ułudą stworzoną przez demona.
Na Pulpozaurze hula w najlepsze Tydzień z SF. Wczoraj ukazał się mój tekst poświęcony człowieczeństwu w Dollhouse Jossa Whedona. Gorąco zachęcam do lektury tego i pozostałych tekstów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz