Czytając listę nazwisk na okładce Pożądania, od razu można zauważyć dysproporcję w liczbie autorów i autorek. Sugeruje ona mocno, że w zbiorze dominuje męski punkt widzenia. Ta sugestia w miarę czytania tylko się potwierdza – choć podział przebiega po linii nieco mniej oczywistej, to w przeważającej mierze zgromadzone historie opowiadają o mężczyznach, o tym czego i jak pożądają.
W serwisie Poltergeist ukazała się moja recenzja Pożądania. Antologii opowiadań miłosnych, zmysłowych, erotycznych i dziwnych, przygotowanej przez wydawnictwo Powergraph. Zachęcam do lektury!
– czyli po polsku „wyszukane”. Wrażenia, spostrzeżenia, okruchy inspiracji. Z książek, ze świata, z wnętrza mojej głowy.
wtorek, 26 lutego 2013
czwartek, 7 lutego 2013
Gdzie nakarmić czytnik?
Nie chwaliłem się jeszcze, ale od miesiąca mam czytnik. Już na parę tygodni przed tym, jak do mnie dotarł, kręciłem się po internecie, szukając darmowych i nie darmowych ebooków. Teraz, kiedy już trochę ich naściągałem, pomyślałem, że warto może napisać o paru mniej i bardziej znanych miejscach w sieci, gdzie można nakarmić swojego Kindle'a/Nooka/inny czytnik legalnie udostępnionymi ebookami. Może komuś się to przyda.
Ebooki anglojęzyczne
1. Amazon.com
Jeśli ma się Kindle'a oraz kartę kredytową kompatybilną z Amazonem (bywają z tym podobno problemy), to jest to świetne miejsce do nabywania nowych książek – wystarczy raz kliknąć i ebook ląduje na czytniku. To może być oczywiście wada, bo łatwo się w ten sposób nabawić zakupoholizmu. Tym bardziej, że kusi nie tylko łatwość pozyskania pliku, ale też fakt, że ogromna liczba tekstów znajdujących się w domenie publicznej jest dostępna za darmo. Jeśli macie ochotę nadrobić trochę dziewiętnastowiecznych powieści brytyjskich czy czegoś podobnego – warto zajrzeć, szczególnie że pliki są naprawdę starannie przygotowane i raczej trudno tam o błędy.
Sytuacja pogarsza się, kiedy przechodzimy do rzeczy współczesnych. Tutaj cena (mówię o Amazonie międzynarodowym, czyli amerykańskim) często dorównuje cenom wydań papierowych (jeśli ich nie przewyższa), i to nawet w twardej oprawie. Mocno mnie to zaskoczyło i zniechęciło. Biorąc pod uwagę fakt, że mniej więcej połowa ceny książki papierowej to koszty dystrybucji, po wydaniach elektronicznych można by się spodziewać znacząco niższych cen. Pominę rozważania na temat tego, do czyje kieszenie mocniej się wypychają. Mimo to warto się porozglądać za interesującymi nas tytułami, można bowiem trafić na promocje, a ceny przeważnie spadają w przypadku książek starszych i bardziej niszowych.
2. Project Gutenberg
To kolejne miejsce, gdzie można szukać darmowej klasyki. Project Gutenberg to najstarsze internetowe archiwum zajmujące się gromadzeniem ebooków i w tej chwili dysponuje około 40 000 tytułów. Podstawowym formatem jest zwykły plik tekstowy, ale najczęściej do wyboru są też inne, w tym obsługiwane przez czytniki. Jeśli czegoś nie ma na Amazonie, warto sprawdzić na stronie Projektu Gutenberg.
3. eBooks@Adelaide
Jeśli interesującego Cię tekstu nie ma ani na Amazonie, ani na Gutenbergu, warto zajrzeć na stronę Uniwersytetu w Adelaide (są tam na przykład powieści Virginii Woolf, których nie znalazłem na poprzednich dwóch stronach). Tutaj domyślnym formatem jest HTML, gdyby ktoś miał ochotę czytać z komputera i w dodatku w przeglądarce (co mimo wszystko jest chyba mniej męczące niż czytanie PDF-a z ekranu), ale podobnie jak wcześniej oferowane są też formaty czytnikowe. Podobnie jak w dwóch powyższych przypadkach umieszczone na stronie teksty znajdują się już w domenie publicznej.
Ebooki polskojęzyczne
1. Wolne Lektury
To z kolei polski projekt fundacji Nowoczesna Polska w porozumieniu z Biblioteką Narodową, Biblioteką Śląską i Biblioteką Elbląską. Trochę im brakuje do Projektu Gutenberg, ale na stronie znajduje się już ponad 2000 ebooków, a każdego dnia dodawany jest nowy. Zamieszczono tam przede wszystkim lektury (i bardzo dużo poezji), ale również wśród lektur znajdują się wartościowe pozycje, które można docenić po opuszczeniu szkolnych murów. Na przykład Don Kichot z La Manchy czy Sklepy cynamonowe. Ale poza lekturami z Wolnych Lektur można także pobrać dziwne, ciekawe powieści z różnych mniej znanych literatur. Specjalnymi względami cieszą się najwyraźniej miłośnicy fantastyki, bo z dedykacją dla nich pojawiły się tam teksty E.T.A. Hoffmana, Gustava Meyrinka, odkrywanego ostatniego na nowo Jerzego Żuławskiego i jeszcze inne staroszkolne, zapomniane rarytasy z epok dawno minionych.
Istnieje też możliwość podesłania własnych sugestii, ja swoje wysłałem i czekam, aż pojawią się w już i tak bardzo napiętym planie wydawniczym.
2. Bookini
Kolejny zbiór darmowych polskich ebooków, przygotowywany we współpracy z Uniwersytetem Gdańskim. Jeśli czegoś nie ma na Wolnych Lekturach, w drugiej kolejności zaglądam właśnie tutaj. Można tu znaleźć między innymi Dickensa (póki co nieobecnego na WL). Z tego, co zauważyłem, część książek ma niestety zabezpieczenia DRM.
3. Publio (i inne)
Istnieje kilka polskich platform sprzedających ebooki, z których nie zdążyłem póki co zbyt wiele skorzystać, bo odkryłem Wolne Lektury. Pobieżne przejrzenie oferty wykazało, że – tutaj przewaga w stosunku do Amazona – ceny są na ogół niższe niż ceny wydań papierowych (co prawda niewiele, ale zawsze). Książki są przeważnie zabezpieczane znakiem wodnym, niestety zdarzają się błędy: ludzie w komentarzach skarżą się czasem na literówki, a Zmiany Mo Yana, które kupiłem na Publio, nie mają spisu treści wyróżnionego jako spis treści, co oznacza, że trzeba się do niego mozolnie przeklikiwać. To niby drobna rzecz, ale takie drobiazgi potrafią czasem skutecznie uprzykrzyć lekturę.
Oczywiście te kilka miejsc bynajmniej nie wyczerpuje listy, na pewno jest jeszcze wiele innych źródeł. Ja skupiłem się na tych, które zdążyłem poznać, ze szczególnym wskazaniem na zasoby darmowej literatury, bo to one będą się prawdopodobnie cieszyć największym zainteresowaniem. Jeśli zaopatrujesz się w ebooki w innych miejscach – może napiszesz o nich w komentarzu?
Photo credit: WheresWilson / Foter.com / CC BY-NC-SA
Photo credit: Terry Madeley / Foter.com / CC BY
Ebooki anglojęzyczne
1. Amazon.com
Jeśli ma się Kindle'a oraz kartę kredytową kompatybilną z Amazonem (bywają z tym podobno problemy), to jest to świetne miejsce do nabywania nowych książek – wystarczy raz kliknąć i ebook ląduje na czytniku. To może być oczywiście wada, bo łatwo się w ten sposób nabawić zakupoholizmu. Tym bardziej, że kusi nie tylko łatwość pozyskania pliku, ale też fakt, że ogromna liczba tekstów znajdujących się w domenie publicznej jest dostępna za darmo. Jeśli macie ochotę nadrobić trochę dziewiętnastowiecznych powieści brytyjskich czy czegoś podobnego – warto zajrzeć, szczególnie że pliki są naprawdę starannie przygotowane i raczej trudno tam o błędy.
Sytuacja pogarsza się, kiedy przechodzimy do rzeczy współczesnych. Tutaj cena (mówię o Amazonie międzynarodowym, czyli amerykańskim) często dorównuje cenom wydań papierowych (jeśli ich nie przewyższa), i to nawet w twardej oprawie. Mocno mnie to zaskoczyło i zniechęciło. Biorąc pod uwagę fakt, że mniej więcej połowa ceny książki papierowej to koszty dystrybucji, po wydaniach elektronicznych można by się spodziewać znacząco niższych cen. Pominę rozważania na temat tego, do czyje kieszenie mocniej się wypychają. Mimo to warto się porozglądać za interesującymi nas tytułami, można bowiem trafić na promocje, a ceny przeważnie spadają w przypadku książek starszych i bardziej niszowych.
2. Project Gutenberg
To kolejne miejsce, gdzie można szukać darmowej klasyki. Project Gutenberg to najstarsze internetowe archiwum zajmujące się gromadzeniem ebooków i w tej chwili dysponuje około 40 000 tytułów. Podstawowym formatem jest zwykły plik tekstowy, ale najczęściej do wyboru są też inne, w tym obsługiwane przez czytniki. Jeśli czegoś nie ma na Amazonie, warto sprawdzić na stronie Projektu Gutenberg.
3. eBooks@Adelaide
Jeśli interesującego Cię tekstu nie ma ani na Amazonie, ani na Gutenbergu, warto zajrzeć na stronę Uniwersytetu w Adelaide (są tam na przykład powieści Virginii Woolf, których nie znalazłem na poprzednich dwóch stronach). Tutaj domyślnym formatem jest HTML, gdyby ktoś miał ochotę czytać z komputera i w dodatku w przeglądarce (co mimo wszystko jest chyba mniej męczące niż czytanie PDF-a z ekranu), ale podobnie jak wcześniej oferowane są też formaty czytnikowe. Podobnie jak w dwóch powyższych przypadkach umieszczone na stronie teksty znajdują się już w domenie publicznej.
Ebooki polskojęzyczne
1. Wolne Lektury
To z kolei polski projekt fundacji Nowoczesna Polska w porozumieniu z Biblioteką Narodową, Biblioteką Śląską i Biblioteką Elbląską. Trochę im brakuje do Projektu Gutenberg, ale na stronie znajduje się już ponad 2000 ebooków, a każdego dnia dodawany jest nowy. Zamieszczono tam przede wszystkim lektury (i bardzo dużo poezji), ale również wśród lektur znajdują się wartościowe pozycje, które można docenić po opuszczeniu szkolnych murów. Na przykład Don Kichot z La Manchy czy Sklepy cynamonowe. Ale poza lekturami z Wolnych Lektur można także pobrać dziwne, ciekawe powieści z różnych mniej znanych literatur. Specjalnymi względami cieszą się najwyraźniej miłośnicy fantastyki, bo z dedykacją dla nich pojawiły się tam teksty E.T.A. Hoffmana, Gustava Meyrinka, odkrywanego ostatniego na nowo Jerzego Żuławskiego i jeszcze inne staroszkolne, zapomniane rarytasy z epok dawno minionych.
Istnieje też możliwość podesłania własnych sugestii, ja swoje wysłałem i czekam, aż pojawią się w już i tak bardzo napiętym planie wydawniczym.
2. Bookini
Kolejny zbiór darmowych polskich ebooków, przygotowywany we współpracy z Uniwersytetem Gdańskim. Jeśli czegoś nie ma na Wolnych Lekturach, w drugiej kolejności zaglądam właśnie tutaj. Można tu znaleźć między innymi Dickensa (póki co nieobecnego na WL). Z tego, co zauważyłem, część książek ma niestety zabezpieczenia DRM.
3. Publio (i inne)
Istnieje kilka polskich platform sprzedających ebooki, z których nie zdążyłem póki co zbyt wiele skorzystać, bo odkryłem Wolne Lektury. Pobieżne przejrzenie oferty wykazało, że – tutaj przewaga w stosunku do Amazona – ceny są na ogół niższe niż ceny wydań papierowych (co prawda niewiele, ale zawsze). Książki są przeważnie zabezpieczane znakiem wodnym, niestety zdarzają się błędy: ludzie w komentarzach skarżą się czasem na literówki, a Zmiany Mo Yana, które kupiłem na Publio, nie mają spisu treści wyróżnionego jako spis treści, co oznacza, że trzeba się do niego mozolnie przeklikiwać. To niby drobna rzecz, ale takie drobiazgi potrafią czasem skutecznie uprzykrzyć lekturę.
Oczywiście te kilka miejsc bynajmniej nie wyczerpuje listy, na pewno jest jeszcze wiele innych źródeł. Ja skupiłem się na tych, które zdążyłem poznać, ze szczególnym wskazaniem na zasoby darmowej literatury, bo to one będą się prawdopodobnie cieszyć największym zainteresowaniem. Jeśli zaopatrujesz się w ebooki w innych miejscach – może napiszesz o nich w komentarzu?
Photo credit: WheresWilson / Foter.com / CC BY-NC-SA
Photo credit: Terry Madeley / Foter.com / CC BY
Subskrybuj:
Posty (Atom)