Polak. Niemiec. Mężczyzna. Mąż. Ojciec. Oficer ułanów. Nieudany artysta. Bon vivant. Dziwkarz. Łajdak. Morfinista. Wszystkie te, niektóre z pozoru sprzeczne, określenia można odnieść do Konstantego Willemanna, który budzi się na kacu w okupowanej – "zgwałconej", jak sam mówi – Warszawie. Klęska wojsk polskich w kampanii wrześniowej jeszcze nie do wszystkich w pełni dotarła. Główny bohater także próbuje jeszcze toczyć swoje życie dotychczasowym torem, ale już od wyprawy na targ na samym początku powieści widać, że jest to niemożliwe. "[S]tary świat się upłynnił, [...] upłynnił się porządek rzeczy jak rozpuszczony kryształ" – mówi Willemann. Od teraz może już tylko miotać się, poszukiwać form, które opiszą, kim jest, i które nadadzą jego życiu jakiś sens.
W serwisie Poltergeist ukazał się mój tekst poświęcony Morfinie – nominowanej do Paszportu Polityki powieści Szczepana Twardocha. Zapraszam do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz